Ponad 80 strażaków z 35 jednostek straży pożarnych walczyło przez kilkanaście godzin z największym – w ostatnim czasie w Powiecie Poznańskim – pożarem do którego doszło w miniony piątek, około 17 –tej w Janikowie Górnym. Płonęła hala magazynowa spółki Eurofoam przy Gnieźnieńskiej.
W piątek, 18 stycznia, tuż po godzinie 17 – tej strażacy zostali poinformowani o pożarze hali magazynowej zakładu produkcyjnego Eurofoam Poznań sp. z o.o. przy ul. Gnieźnieńskiej w Janikowie.
– Z treści zgłoszenia jakie otrzymaliśmy wynikało, że może to być bardzo trudna akcji, ale dopiero podczas dojazdu, gdy z odległości około 2 km zobaczyliśmy unoszące się kłęby czarnego dymu oraz buchające jęzory ognia wiedzieliśmy, że czeka nas ciężka i długotrwała walka z szalejącym żywiołem – relacjonuje naczelnik kobylnickiej OSP, Tomasz Tomaszewski.
Jeszcze przed dotarciem na miejsce dowódca pierwszego zastępu kobylnickiej OSP widząc rozmiary pożaru poprosił Miejskie Stanowisko Kierowania o zadysponowanie dodatkowych sił i środków. – Pożar objął hale magazynowe z pianką poliuretanową. Rodzaj oraz ilość składowanych wyrobów przyczynił się do szybkiego rozwoju pożaru. – wyjaśnia mł. kpt. Michał Kucierski, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Poznaniu. Jeszcze przed przybyciem strażaków pracownicy budynku socjalno – biurowego, znajdującego się tuż obok płonącej hali, ewakuowali się z obiektu. Podobnie zrobili mieszkańcy dwóch najbliższych budynków mieszkalnych. Jako pierwsi na miejsce pożaru dotarli strażacy z OSP Kobylnica. – Po dotarciu na miejsce nasze pierwsze działania polegały na wprowadzeniu strażaków do wnętrza hali w aparatach górnych dróg oddechowych i ewakuacji mienia z hali, które nie było jeszcze objęte pożarem – dodaje szef kobylnickich strażaków. – Z płonącej hali udało się uratować 10 balotów z pianką poliuretanową – wyjaśnia rzecznik poznańskiej PSP. Chwilę po strażakach z Kobylnicy dotarły dwa zastępy z jednostki z pobliskiego Antoninka, które podjęły działania w obronie budynku socjalno-biurowego. Sukcesywnie dojeżdżały kolejne jednostki ratowniczo – gaśnicze z terenu miasta Poznania oraz ochotnicy ze Swarzędza i innych jednostek OSP powiatu poznańskiego. Na miejscu pojawili się też pracownicy Wydziału Zarządzania Kryzysowego swarzędzkiego magistratu. – Na miejsce zdarzenia przybył też m.in. zastępca Komendanta Miejskiego st.bryg. J. Ranecki, przedstawiciele wydziału operacyjnego KM PSP i grupa operacyjna z KW PSP – wyjaśnia rzecznik Komendy Miejskiej PSP.
Dowodzący akcją pożarniczą na miejscu zadecydowali o ewakuacji mieszkańców z domów położonych najbliższej. – Dla ewakuowanych mieszkańców Gmina podstawiła autobus, w którym mogli się ogrzać. Otrzymali też koce, ciepłe napoje i posiłki. Gdyby okazało się, że nie będą mogli wrócić do domów, przygotowane zostało schronisko w Kobylnicy. Na szczęście, nie było jednak takiej potrzeby – wyjaśnia Adam Zimniak, dyrektor Wydziału Teleinformatyki i Zarządzania Kryzysowego ze swarzędzkiego ratusza. Działania gaśnicze prowadzone były w bardzo trudnych warunkach zarówno pożarowych – ze względu na bardzo duże zadymienie – oraz pogodowych (panowała bardzo niska temperatura). – Mróz powodował, że strażakom zamarzał sprzęt strażacki, a szalejący ogień pochłaniał kolejne partie magazynu oraz część przylegającego biurowca – relacjonował Tobiasz Baranicz, sekretarz swarzędzkiej OSP. W końcu zawalił się dach hali. – Zdeformowana od ognia konstrukcja dachu nie wytrzymała. Zawaliła się. Strażacy musieli wycofać się na zewnątrz hali i chronić przed żywiołem pobliskie zaplecze socjalne i budynki mieszkalne, znajdujące się w pobliskim sąsiedztwie – wyjaśnia Tomasz Tomaszewski, naczelnik kobylnickich strażaków. Dla zabezpieczenia pracujących strażaków wezwano karetkę pogotowia oraz samochód z kontenerem socjalnym oraz samochód z kontenerem zapasowych butli z powietrzem. Warunki w jakich strażacy walczyli z żywiołem były arcytrudne, a toksyczny dym zmuszał strażaków do nieustannej pracy w aparatach powietrznych. – Około godziny 21 – tej, po czterech godzinach intensywnych działań gaśniczych, pożar udało się opanować. – Rozpoczął się jednak żmudny proces dogaszania, który trwał przez cała niemal noc, do godziny 4.30., w którym udział brało jeszcze 20 jednostek ratowniczych – relacjonuje Tomasz Tomaszewski z Kobylnicy.
Po 12 godzinach walki z żywiołem strażacy z Kobylnicy wrócili do bazy. Niesamowicie zmęczeni. – Spaleniu uległa cała hala magazynowa. Strażakom udało się jednak uratować część składowanych materiałów, budynki mieszkalne oraz część socjalno – biurową – podkreśla szef kobylnickich strażaków.
{gallery}29.01.2013{/gallery}
A na miejsce przybyły dwa zastępy OSP Kleszczewo i Czerwonaka, których zadaniem było dozorowanie pogorzeliska do południa następnego dnia -Straty są ogromne. Pożar hali w Janikowie wymagał użycia ogromnych sił i środków nie tylko Straży Pożarnej, ale także innych służb mundurowych. Nikt za to nie ucierpiał i to jest najważniejsze – dodaje Tobiasz Baranicz ze swarzędzkiej OSP.
W wyniku pożaru spaleniu uległa hala magazynowa oraz znajdujące się wewnątrz bloki pianki poliuretanowej, materiały pomocnicze w postaci filcu i waty oraz dach pomieszczenia.
W działaniach ratowniczych wzięło udział ponad 80 strażaków. – W sumie w akcji gaśniczej uczestniczyło 21 jednostek Państwowej Straży Pożarnej, 14 jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej z Krajowego Systemu Ratownictwa Gaśniczego oraz jeden zastęp Wojskowej Straży Pożarnej z Jednostki Wojskowej w Krzesinach – podsumowuje akcję rzecznik poznańskiej Komendy Miejskiej PSP, Michał Kucierski. – Akcja gaśnicza była przedsięwzięciem na ogromną skalę. To strażacy kierowali akcją gaśniczą i to oni zasługują na słowa uznania, spisali się na medal. Tym bardziej przykro mówić o osobach postronnych, które pouczały strażaków i siały panikę wśród sąsiadów płonącej hali. Takie incydenty nie powinny mieć miejsca – dodaje Adam Zimniak szef Sztabu zarządzania Kryzysowego naszej gminy.
Trwa szacowanie strat, nieoficjalnie mówi się, że pożar pochłonął 1 mln zł. Co było jego przyczyną? – Trwa ustalanie przyczyny pożaru, na razie nie wiadomo co doprowadziło do tego zdarzenia – wyjaśnia Karol Łuszczek ze swarzędzkiego Komisariatu, którego policjanci prowadzą postępowanie w tej sprawie.
kt