Nowa, jednoprocentowa stawka opłaty adiacenckiej obowiązuje w naszej gminie od połowy ubiegłego roku. Nie dotyczy ona jednak tych, którym w międzyczasie naliczono opłaty według starej, 50-procentowej stawki. Na takie rozwiązanie, przypomnijmy, nie zgodził się zarówno wojewoda, jak i Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Kwestia opłat adiacenckich to temat regularnie powracający na nasze łamy, bo regularnie coś dzieje się w tym temacie. Cała sprawa zaczęła się od protestu podniesionego przez mieszkańców kilku ulic na Nowej Wsi, których modernizację w międzyczasie wykonał UMiG. Doprowadziło to do wzrostu wartości działek mieszkających przy nich swarzędzan, co skutkowało – na mocy uchwały Rady Miejskiej z 2008 r. – koniecznością naliczenia im z tego tytułu ustawowych opłat adiacenckich w wysokości 50% wzrostu wartości nieruchomości. Opłat kosztownych dla domowego budżetu przeciętnego mieszkańca miasta, bo w wielu przypadkach przekraczających kilka-, kilkanaście tysięcy złotówek. Przez ostatnie miesiące trwała debata samorządowa nad skutkami ekonomicznymi całego przedsięwzięcia. Jej efektem stała się uchwała Rady Miejskiej podjęta w maju br. przez radnych na wniosek UMiG, zmieniająca stawkę opłaty z 50% na 1%. Nieoficjalnie oznaczało to rezygnację gminy z naliczania wspomnianych opłat, bo zwyczajnie przy tak niskich kwotach do uzyskania, nieopłacalne jest wszczynanie związanych z nimi procedur administracyjnych. Swarzędzka uchwała została jednak częściowo zawetowana przez wojewodę, bo choć wojewoda zgodził się z postanowieniem samorządu odnośnie stawki jednoprocentowej, to względem objęcia nią mieszkańców, którym wcześniej naliczono opłaty według stawki 50-procentowej (przede wszystkim ul. Tortunia i Bema o co zabiegał samorząd), już nie. Powód? Prawo nie działa wstecz. W lipcu, przypomnijmy, magistrat oraz radni przygotowali skargę na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody uchylające zapis w podjętej uchwale, powołując się na opinię miejscowych prawników, według których nowe stawki mogą objąć wszystkich mieszkańców ze względu na nadrzędne zasady równości konstytucyjnej. Skarga trafiła do wojewody, który w odpowiedzi podtrzymał swoje stanowisko, co z kolei oznaczało, że do rozstrzygnięć dojdzie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Ten z kolei jesienią ubiegłego roku wydał opinię w tej sprawie. Niestety, niekorzystną dla swarzędzkiego samorządu, a tym samym mieszkańców miasta. – Będziemy odwoływać się od tej decyzji, rozważamy wniesienie skargi kasacyjnej na wyrok sądu administracyjnego – mówiła nam wówczas burmistrz Anna Tomicka, zapowiadając zwrócenie się w tej sprawie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Efekt? Ostatecznie władze naszej gminy zrezygnowały z tego ruchu. – Zasięgnęliśmy opinii prawnych w tej sprawie, które jednoznacznie wskazywały, że wyrok najpewniej zostałby podtrzymany – wyjaśnia burmistrz Adam Trawiński, dodając że magistrat samodzielnie umarza postępowania administracyjne dotyczące już należnych opłat adiacenckich, czyli w odniesieniu zwłaszcza do tych nieruchomości, których wartość wzrosła w związku z wykonaną przez UMiG inwestycją, a kwalifikujących się do opłat ze stawkami 50-procentowymi. Przypomnijmy, że warunkiem ustalenia opłaty jest obowiązywanie w dniu, w którym stworzono warunki do podłączenia nieruchomości do poszczególnych urządzeń infrastruktury technicznej albo w dniu stworzenia warunków do korzystania z wybudowanej drogi – uchwały rady miejskiej ustalającej stawkę procentową opłaty. Pod niedawną stawkę 50-procentową kwalifikują się zatem wszystkie inwestycje przy nieruchomościach zrealizowane z budżetu gminy przed czerwcem ubiegłego roku.
mn