piątek, 19 kwietnia 2024
3.5 C
Swarzędz

Dziki znowu straszą

Zobacz także

- Reklama -

Miejscowe dziki ponownie dają znać o sobie. 9 lipca, w okolicach ul. Darniowej, zaatakowały spacerującą mieszkankę Swarzędza, śmiertelnie raniąc jej psa. Jak wynika z relacji swarzędzanki, zwierzęta zaatakowały bez przyczyny.

Temat dzików biegających po swarzędzkich terenach spacerowych poruszaliśmy na naszych łamach wielokrotnie i zapewne jeszcze wielokrotnie poruszać będziemy, bo nic nie wskazuje na to, żeby dziki przestały odwiedzać Swarzędz. Kłopot w tym, że z roku na rok, z miesiąca na miesiąc zwierzęta te coraz śmielej reagują na obecność ludzi. W ostatnim czasie mogła przekonać się o tym jedna z mieszkanek os. Kościuszkowców, która rano 9 lipca spotkała sporą grupę tych zwierząt podczas spaceru ul. Darniową. – Podczas spaceru z psami zauważyłam stado dzików. Zwierzęta nie zignorowały nas, wprost przeciwnie – zaczęły nas gonić. To była spora grupa, licząca ok. 10 dzików, wśród kilku dorosłych osobników krążyły młode. Dziki zaatakowały i chociaż mi udało się uciec, to jeden z moich psów nie miał tyle szczęścia. Biegnąc usłyszałam tylko jego pisk – relacjonuje pani Aldona. – Nie wiem jak długo biegłam. Odczekałam jednak chwilę i wróciłam w to miejsce. Zadzwoniłam też do przyjaciół, którzy pomogli mi odnaleźć psa. Ciężko ranną suczkę przetransportowaliśmy do kliniki weterynaryjnej – dodaje. I chociaż na miejscu pieska zoperowano, to jego obrażenia okazały się zbyt poważne i zwierzę zdechło kolejnego dnia. Pani Aldona zapowiedziała ubieganie się o odszkodowanie za leczenie psa, a o sprawie poinformowała poznańskie służby interwencyjne, bo to w obrębie administracyjnym Poznania miało miejsce zdarzenie. Skontaktowała się także z miejscowym nadleśnictwem, które poinformowało że teren, na którym doszło do nieszczęścia podlega bezpośrednio Lasom Państwowym w Poznaniu: – Skarb państwa nie odpowiada jednak za zwierzynę w stanie wolnym. Miejscowe koła łowieckie wiedzą o tej sprawie, mają one określone plany odstrzału zwierząt i jeśli będą wnioskowały o zwiększenie limitu odstrzału dzików, to nie będziemy robić problemu. Aktualnie jednak obowiązuje okres ochronny – wyjaśnia Krzysztof Radke, starszy specjalista służby leśnej w Nadleśnictwie Babki, dodając że temat dzików żyjących na granicy lasów i miast jest trudny od strony prawnej. Czy mieszkańcy zatem w takich sytuacjach zdani są wyłącznie na siebie? Wszystko na to wskazuje: – Od samego początku mówiliśmy, że ze względu na bliskość lasów, dziki będą odwiedzały miasto. Ingerując w tereny leśne musimy się przyzwyczaić do obecności dzikich zwierząt. Trudno, żebyśmy każdego napotkanego dzika kwalifikowali na odstrzał. Tak naprawdę nie ma żadnej skutecznej metody w walce z dzikami, ich wizyt i obecności nie unikniemy – rozkłada ręce Piotr Kubczak, komendant swarzędzkiej straży miejskiej, podkreślając że dziki mogą zaatakować człowieka tylko w warunkach zagrożenia – swojego lub warchlaków: – To nie są zwierzęta drapieżne, zaatakują tylko w ostateczności. Psy, które towarzyszyły mieszkance mogły przyczynić się do całego zdarzenia, zwłaszcza jeśli biegały luzem, a w stadzie dzików były młode – dodaje szef strażników, po raz kolejny apelując do mieszkańców o ostrożność podczas spacerów: – Zapuszczając się w tereny leśne pamiętajmy o tym, że to my jesteśmy intruzami – podkreśla. Odnotujmy, że w miejscu, gdzie dziki rozszarpały pieska, chodzi mnóstwo osób. W weekendy wolny czas spędzają tam całe rodziny, a niebawem dodatkowo rozpocznie się sezon grzybowy. Po raz kolejny i my apelujemy o rozwagę.

mn

- Reklama -
- Reklama -