Wilki, jak wiemy, żyją w bezpośrednim sąsiedztwie naszej gminy. Informacje o stadzie działającym pod Swarzędzem podali w międzyczasie myśliwi z poznańskiego Koła Łowieckiego nr 2 Ratusz, którzy zarejestrowali obecność watahy na tzw. fotopułapce, zamontowanej w rejonie ul. Darzyborskiej w Poznaniu. To stado liczące 6 osobników. Ale informacje o spotkaniach z wilkami napływają regularnie z różnych części gminy. Niedawno drapieżnik zaczął być widywany także nad Jeziorem Swarzędzkim, o czym pisaliśmy w artykule kilka tygodni temu, a co po jego publikacji potwierdzili także kolejni mieszkańcy. Dziś z kolei niepokojące sygnały na temat aktywności tego zwierzęcia napłynęły do nas z Garbów. Niepokojące, bo jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, wilki stają się coraz bardziej zuchwałe. Dlatego też chcą odłowienia drapieżnika z tego terenu, pomimo tego że zwierzę znajduje się pod ścisłą ochroną – zarówno jeśli chodzi o przepisy krajowe, jak i międzynarodowe.
Apelują o wyjątek w przepisach
Mieszkańcy planują zwrócić się w tej sprawie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska: – W związku ze stałą – trwającą nieprzerwanie, od 2018 roku wielokrotnie potwierdzoną obecnością watahy wilka szarego Canis lupus na terenie kompleksu leśnego położonego w granicach administracyjnych Poznania pomiędzy dzielnicą Szczepankowo oraz miejscowościami Garby i Swarzędz wzywam na podstawie Art. 56. Ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody do wydania decyzji administracyjnej na odstępstwo od zakazów wynikających z Art. 54 tejże Ustawy oraz zobowiązanie na podstawie wydanej decyzji lokalnych Kół Łowieckich lub Nadleśnictwa Babki o odłowienie populacji wilka z w/w terenu – piszą mieszkańcy Garbów w liscie, który wkrótce zostanie przekazany do RDOŚ. Chodzi tutaj przede wszystkim o przepis stanowiący o zakazie chwytania lub zabijania dziko występujących zwierząt w sposób mogący powodować zanik lub zaburzenia ich populacji na danym terenie.
Wilki polują na psy i koty
Jak twierdzą dalej mieszkańcy, wilki przebywają w rejonie Garb, Szczepankowa i Tulec znacznie wcześniej niż oficjalnie podają myśliwi, bo od sierpnia 2017 r. Teraz jednak drapieżniki zaczęły atakować miejscowe psy i koty: – Podchodzą bardzo blisko naszych domów, pojawiają się na polach, łąkach praktycznie o każdej porze dnia. Nie boją się nas, nie uciekają przed nami, są coraz bardziej zuchwałe co budzi uzasadniony lęk wśród mieszkańców. Ostatnie przypadki zabicia psów przez wilki bardzo blisko naszych domów – na oczach właścicieli, a także kotów, spowodowały, że każde wyjście z psem na spacer, bieganie wywołuje lęk i obawy o życie naszych zwierząt, a także nas samych – czytamy dalej w dokumencie. Jak zauważają mieszkańcy Garbów, 200 hektarów okolicznych lasów, które są systematycznie uszczuplane przez wycinkę drzew m.in. pod budownictwo nie stanowi naturalnego środowiska dla wilka. – Buduje się coraz więcej domów, osiedli. Biorąc to wszystko pod uwagę, bardzo prosimy o pomoc i odłowienie wilków. Boimy się o życie naszych psów, kotów – bo to są członkowie naszych rodzin, a także coraz częściej boimy się o bezpieczeństwo naszych dzieci i nas samych – apelują w liście, do którego – jak zapowiadają – zostanie też dołączony amatorski film pokazujący watahę w akcji (ok. 8 osobników), zdjęcia, a także opisy spotkań i zdarzeń z udziałem wilków.
Widzisz wilka? Nie uciekaj!
Czy mieszkańcy powinni obawiać się tego drapieżnika? Jak mówił nam niedawno komendant swarzędzkiej Straży Miejskiej, Piotr Kubczak, w normalnych warunkach, czyli takich, w których zwierzę nie jest chore lub ranne, wilk nie zaatakuje człowieka. – Należy jednak szczególnie uważać podczas spacerów z psem. Nie puszczajmy go wówczas luzem, ponieważ pies i wilk to gatunki antagonistyczne – wyjaśniał szef municypalnych. Co jednak zrobić, gdy spotkamy wilka na swojej drodze? – Przede wszystkim należy zachować spokój i pod żadnym pozorem nie uciekać, ponieważ zwierzę instynktownie zacznie nas ścigać. Warto w tej sytuacji powoli się wycofać i poczekać, aż wilk sam się oddali. Jeśli jednak zacznie się do nas zbliżać, należy wyprostować i rozłożyć ręce, demonstrując swój wzrost – radzą specjaliści. Do tematu powrócimy, gdy znana będzie odpowiedź Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w tej sprawie.