wtorek, 19 marca 2024
1.9 C
Swarzędz

Swarzędz ma kłopot z dzikami?

Poryte pobocza ulic, skwerów, placów, czy terenów sportowych nad jeziorem – miejsc, które odwiedzają dziki przybywa w zawrotnym tempie. - Dziki są w gminie od lat, ale ich obecności na taką skalę jeszcze tutaj nie widzieliśmy – twierdzą nasi Czytelnicy.

Zobacz także

- Reklama -

Na ślady obecności dzików nietrudno natrafić – wystarczy przespacerować się w promieniu kilkuset metrów od jeziora – szybko zauważymy rozryte w wielu miejscach pobocze ul. Strzeleckiej w Swarzędzu, Sarniej po drugiej stronie jeziora, czy np. Mechowskiej, Nowowiejskiego i Zielińskiej w Gruszczynie. Niby nic nowego, bo o tym, że dziki urzędują w gminie wiadomo od dawna. W tym roku jednak – jak donoszą nam Czytelnicy – jest ich zdecydowanie więcej niż kiedyś, o czym świadczą – liczniejsze niż jeszcze kilka lat temu – wspomniane ślady obecności tych zwierząt: – Jeszcze kilka lat temu tylko od czasu do czasu natrafiało się na jakieś rozryte miejsca w pobliżu jeziora, teraz praktycznie mamy je co krok. Obecności tych zwierząt na taką skalę jeszcze w tej gminie chyba nie widzieliśmy. Pytanie – co dalej? I czy jesteśmy w stanie temu w jakiś sposób przeciwdziałać? – czytamy w mailu od pana Zdzisława, mieszkańca os. Kościuszkowców. W podobnym tonie wypowiadają się na ten temat inni mieszkańcy: – Coraz więcej terenów jest rozrytych, jeszcze nie widziałam czegoś takiego. A nad jeziorem to już jest jedno wielkie pobojowisko. Jak wygląda pobocze ul. Strzeleckiej, czy tereny przy pływalni? Istne kartoflisko. Chyba ktoś powinien się tym zająć, choćby przez wzgląd na estetykę. W końcu rozryją nam wszystkie trawniki i pobocza – pisze z kolei pani Anna z ul. Św. Marcina. – Ja rozumiem, że są to dzikie zwierzęta i trudno je kontrolować, ale kiedyś chyba ich obecność nie była tak zauważalna i dokuczliwa jak dzisiaj. Czy stanowią one jakieś zagrożenie? Słyszałem niedawno o ataku dzika na dziecko, ale to było w jakimś innym mieście. Jeśli tych zwierząt będzie jednak przybywało w takim tempie, to z pewnością zrobią się jeszcze bardziej zuchwałe. Co wtedy? – zastanawia się z kolei inny Czytelnik. Z apelem do miasta w sprawie dzików zwróciła się niedawno także przewodnicząca Rady Miejskiej i sołtys Gruszczyna, Barbara Czachura, sugerując ustawienie na terenie sołectwa tzw. odłowni na zwierzęta. Pomysł ten, póki co, spalił na panewce, bo jak poinformowała gmina, dotychczasowa zgoda starosty poznańskiego na odłów dzików wygasła pod koniec czerwca, a nowej – o którą oficjalnie wystąpił burmistrz – jeszcze nie wydano. W  ramach tej dotychczasowej jednak – w ciągu nieco ponad roku – odłowiono i „poddano eutanazji” 90 sztuk zwierząt, co także może świadczyć o skali problemu. Sama Straż Miejska, z kolei, jak się dowiedzieliśmy, nie odnotowała zwiększonej aktywności tych zwierząt w naszej gminie: – Nie otrzymujemy od mieszkańców większej liczby sygnałów w tej sprawie niż zazwyczaj. Wiemy, że te zwierzęta żerują w rejonie jeziora, a także Castoramy na Nowej Wsi, ale tak jest od wielu lat, nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Prawdopodobnie ich zwiększona aktywność w ostatnich tygodniach wynika ze zbliżającej się jesieni i zimy, po prostu próbują one zgromadzić potrzebny pokarm. Na to nie mamy wpływu, tak samo jak na poryte pobocza ulic. Najważniejsze są dla nas kwestie związane z ewentualnym zagrożeniem życia lub zdrowia mieszkańców, a takich w tym kontekście nie odnotowaliśmy – tłumaczy w rozmowie z „TS” Piotr Kubczak, komendant swarzędzkiej Straży Miejskiej, apelując jednak do mieszkańców o niedokarmianie napotkanych zwierząt: – Dokarmiając dziki zachęcamy je do częstszych wizyt w mieście. Nie wyrzucajmy też odpadków pożywienia w miejscach do tego nieprzeznaczonych, zachowajmy bezpieczną odległość, nie podchodźmy by zrobić sobie z nimi zdjęcie. Szczególną ostrożność zachowajmy także wychodząc z psem na spacer. Towarzyszący nam czworonóg często jest „katalizatorem” negatywnych zachowań dzikich zwierząt – podkreśla szef municypalnych. Czy do tematu będziemy wracać? Czas pokaże.

- Reklama -
- Reklama -